Piątunio. Szósta rano. Dzwoni budzik. Leniwie uwalniam się z objęć Morfeusza. Gdy wychylam się spod kołdry przechodzi mnie dreszcz. Z zimna. Wyglądam za okno- ostre, jesienne niemal, słońce. W tym momencie dociera do mnie , że „wakacje” dopiero minęły półmetek, ale lato już powoli przemija (akurat jesień to moja ulubiona pora roku, nastraja mnie nieco melancholijnie co przy moim charakterze liczy się na plus).
Wczesna jesień nieodmiennie kojarzy mi się z bielą i granatem mundurków szkolnych i to mimo tego, że sama uczennicą nie jestem od dawna, a i za moich czasów mundurków w szkołach nie było. A także z pysznymi węgierkami rwanymi z drzewa stojącego w ogrodzie mojej Babci, zżeranymi jeszcze podczas balansowania na drabinie.
Dlatego też dziś rano pomyślałam, że czas przygotować najbardziej jesienne z czekoladowych łakoci- suszone śliwki w czekoladzie.
Samo suszenie śliwek stanowi nie lada wyzwanie. Jeżeli nie nigdy nie suszyliście śliwek w domu i nie macie suszarki na stanie, zakupcie śliwki już ususzone (ciocia Anuszka radzi- szukajcie tych bez dodatku cukru, postawcie najlepiej na produkty bio).
Dlaczego tak? Ano dlatego, że śliwki e zawierają dużo wody przez co proces suszenia niemiłosiernie się wydłuża , a także zawierają dużo cukru. przez co aż nazbyt łatwo można je skarmelizować (czytaj : spalić). Dla tych z Was, którzy są na propsie polecam przepis z Poradnika Ogrodniczego . Może komuś suszenie pójdzie lepiej niż mi ( jeżeli tak to nie omieszkajcie mi napisać, będę wdzięczna. Człowiek uczy się w końcu całe życie)
Gdy już mamy suszone śliwki, możemy przystąpić do dzieła.
Składniki:
- Suszone śliwki- 50 g
- Tarta skórka pomarańczowa – łyżeczka
- Gorzka czekolada 70% -100g
- Cynamon – łyżeczka, plus ewentualnie szczypta do oprószenia
Przygotowanie vel preparacja :
- Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej
- Następnie musimy ją zatemperować (pisałam, będę przypominać do tzw. „porzygu” link)
- Dodajemy skórkę pomarańczową i cynamon
- Każdą śliwkę zanurzamy w czekoladzie i dokładnie obtaczamy za pomocą widelca
- Śliwki w czekoladzie odkładamy na pergamin (przypominam, że dobrze zatemperowana czekolada w ciągu ok. 20 min. zastyga w temperaturze pokojowej).
Tak przygotowane śliwki konsumujemy od razu zapijając herbatą owocową lub pakujemy na prezent i wręczamy bliskiej osobie.
Próbowaliście kiedyś suszyć śliwki w domu? Jakie były rezultaty? Podzielcie się swoimi doświadczeniami

O, to jeden z tych przepisów, które na pewno, ale to na pewno wypróbuję :-) Faktycznie świetny pomysł na prezent dla bliskiej osoby :-) Pozdrawiam :-)
koniecznie daj znać jeżeli będziesz robić :) jestem ciekawa efektów
Ależ cudnie wyglądają :) Ale ja ograniczam czekoladę :)
Czemu akurat czekoladę? Czekolada jest w miarę zdrowa, szczególnie ta ciemna :) znacznie gorsze są np. wszystkie produkty „light”, „fit” „0%” :)
Prawda to zaiste :)
Wygląda bardzo apetycznie :) Od tych czekoladowych postów zaczęłam być głodna :(
Moja żona uwielbia wszelkiej maści wyroby czekoladowe. Wyjada właśnie nasze ślubne prezenty. ;) Ja niestety nie bardzo radzę sobie z obróbką czekolady, więc zostają nam kupne. :(
O rany, wyglądają tak smakowicie, ze jak tylko dorwe w sklepie sliwki, to wyprobuje ten przepis! Uwielbiam, kocham wrecz wszystko, co jest maczane w czekoladzie. Od owocow, po orzechy. :D
Bardzo chętnie spróbuję kiedyś tego przepisu :) mamy w domu grono śliwkowych amatorów na pewno będą z radzi !
napisz proszę jakie będą efekty :)
Uwielbiam suszone śliwki! Zwłaszcza takie przygotowane bez nadmiernego dodatku cukru i czekolady z kakao. Muszę przyznać, że jeśli nie przesadzi się z ilością, to będzie to bardzo wartościowy deser. Nawet bym powiedziała, że dietetyczny :)
Nie ma się co czarować, że śliwki w czekoladzie zastąpią sałatkę, ale zgadzam się. Jeżeli już wprowadzać do diety „coś słodkiego” to tylko w takiej formie. Dodatkowo cynamon ma działanie termogeniczne (podnosi metabolizm), podobnie zresztą jak czekolada- im więcej % kakao w użytej czekoladzie i więcej cynamonu tym bardziej dietetycznie :) Raj na ziemi :)
Chętnie wypróbuję.
Kurcze, ze nigdy na to nie wpadlam :) super pomysł na prezent i ogólnie :) zapisuję przepis :)
O ja cię. Śliwy w czekoladzie – na pewno zrobię bo uwielbiam. Śliwek nigdy nie suszyłam, ale myślę, że można zrobić tak jak z pomidorkami w piekarniku – z tym, że połówkami. Tak na 130 stopni w piekarniku i kilka godzin. No a potem w czekoladę.
Uwielbiam wiśnie w czekoladzie też. Trzeba będzie wypróbować… :)
Aaa – zapomniałam napisać, że taki brąz ciemnoczekoladowy z fioletem to jedno z moich ulubionych zestawów kolorystycznych :)
Wygląda nieźle, tak wizualnie bo ogólnie za czekoladą nie przepadam ;-).
Wyglądają naprawdę uroczo.
Jak te z paczki świątecznej, która zawsze dostawałyśmy z siostrą w dzieciństwie ;)
uwielbiam takie domowe słodkości a śliwki robiłam kilka razy :)
Totalnie mnie kupiłaś! Uwielbiam śliwki w czekoladzie, na pewno zrobię je z Twojego przepisu w najbliższym czasie :)
bardzo się cieszę ! :) niekoniecznie 100% dietetycznie, ale znam gorsze grzechy przeciw smukłej linii :))
Śliwki w czekoladzie – po prostu uwielbiam! Mi kojarzą się z Bożym Narodzeniem, bo moja mama zawsze je wtedy kupowała. :)
Wyglądają obłędnie! Muszę spróbować:)
Super to wygląda, aż ślinka cieknie :). Jakiegoś konkretnego gatunku śliwek używałaś?
Węgierki. Sezon właśnie się kończy, więc wkrótce znowu siadam do zabawy ze śliwkami i czekoladą :)
Suszone śliwki w czekoladzie – to mój smak z dzieciństwa ! Absolutny obłęd :) właśnie uzmysłowiłaś mi, że od lat nie jadłam śliwek w czekoladzie …